Kamery w szkołach – szansa na porządki

Artykuł
04.05.2018
6 min. czytania
Tekst
Image

Ministerstwo Cyfryzacji wspólnie z Ministerstwem Edukacji Narodowej przygotowało projekt regulacji funkcjonowania kamer w szkołach. Urządzeń od tego nie ubędzie, ale przynajmniej skończy się monitoringowa wolna amerykanka. Napisaliśmy do ministerstw o tym, co myślimy o proponowanej regulacji: najważniejsze zagrożenia pozostają niezauważone, a nad szczegółami trzeba jeszcze popracować.

„Nadzór sprawowany za pomocą kamer nie tylko nie sprzyja utożsamianiu się z określonymi wartościami, ale promuje konformizm i oportunizm” – stwierdził kilka lat temu Rzecznik Praw Dziecka, zwracając się do MEN w sprawie kamer instalowanych w placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Podobnie jest z kamerami w szkołach: dzieci na pokaz mogą świetnie opanować oczekiwane od nich zachowania i szybko z nich zrezygnować, gdy tylko uda im się wymknąć spod oka kamery. Co gorsza, naukowcy stawiają pod znakiem zapytania skuteczność szkolnych kamer w zapewnianiu uczniom bezpieczeństwa. Zakład Kryminologii Instytutu Nauk Prawnych PAN uznał, że istnieją inne – tańsze i bardziej efektywne – sposoby osiągnięcia tego celu, np. programy dostosowane do konkretnej społeczności szkolnej. Krótko mówiąc, istnieją fundamentalne zastrzeżenia co do monitoringu w szkołach – zarówno dotyczące jego skuteczności, jak i negatywnych konsekwencji wiążących się ze stałą obecnością kamer w życiu dziecka. Projekt niestety pomija te wątpliwości. Jeśli dyrektor uzna kamery za niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa uczniów lub ochrony mienia szkoły, będzie miał niemal wolną rękę.

Ostatnie lata pokazują, że dyrektorzy z tej możliwości skwapliwie korzystają: zgodnie z danymi przedstawionymi w 2015 r. Rzecznikowi Praw Obywatelskich przez MEN monitoring wizyjny działa w ok. 11 000 szkół. Odłóżmy zatem na margines fundamentalne uwagi dotyczące nieskuteczności kamer i negatywnych skutków wychowawczych życia pod ciągłym nadzorem i spójrzmy na praktyczne problemy wynikające z dotychczasowego braku regulacji: kamery instalowane są w miejscach, w których nie powinno ich być (jak w gimnazjalnej toalecie w Puławach), brakuje zasad informowania o monitoringu czy długości przechowywania nagrań, a także wskazania, jaką rolę w decyzji o montażu kamer do odegrania mają inni uczestnicy życia szkolnego, tj. nauczyciele, rodzice i uczniowie. Na podobne zagadnienia konsekwentnie zwracali uwagę także kolejni rzecznicy praw obywatelskich czy GIODO, który przygotował nawet wytyczne dotyczące wykorzystania monitoringu wizyjnego w szkołach.

Na szczęście kilku takim praktycznym problemom projekt wychodzi naprzeciw: nagrania będą przechowywane nie dłużej niż 30 dni, monitorowane pomieszczenia mają być oznaczone „w sposób widoczny i czytelny, za pomocą odpowiednich znaków lub ogłoszeń dźwiękowych”. Dyrektor przed zainstalowaniem kamer będzie musiał przeprowadzić konsultacje z radą pedagogiczną, radą rodziców i samorządem uczniowskim, choć ich stanowisko nie będzie miało wiążącego charakteru.

Miejsca (nie)wolne od kamer

Autorzy projektu słusznie zauważyli, że instalacja kamer w niektórych miejscach wiąże się ze szczególnymi zagrożeniami. Dlatego montowanie urządzeń monitorujących w szkolnych stołówkach, szatniach, przebieralniach czy toaletach ma być możliwe tylko wyjątkowo, gdy będzie to niezbędne ze względu na istniejące zagrożenia dla bezpieczeństwa lub ochrony mienia. Do tego kamery mają nie naruszać godności uczniów i pracowników, w szczególności dzięki zastosowaniu „technik uniemożliwiających rozpoznanie przebywających w tych pomieszczeniach uczniów”. Co oznaczają tak sformułowane ograniczenia? Naszym zdaniem niewiele – dyrektor szkoły wciąż będzie mógł podjąć arbitralną decyzję o instalacji kamer np. w przebieralni szkolnego basenu.

Naszym zdaniem niektóre miejsca powinny być w pełni wolne od kamer, tym bardziej że nie wierzymy w skuteczność techniki uniemożliwiającej rozpoznanie ucznia. Nawet jeśli twarz będzie zamazana, to obok będzie leżał charakterystyczny tornister, a chwilę wcześniej kamera z korytarza prowadzącego do toalety pokaże twarz ucznia w wysokiej rozdzielczości. Nawet prywatność więźniów korzystających z więziennych sanitariatów jest lepiej chroniona, bo tamtejsze kamery zamazują ich intymną część ciała.

Zwróciliśmy też uwagę na konieczność wykluczenia możliwości instalowania atrap kamer. Nie pozwalają one bowiem na zapobiegnięcie zagrożeniom dla bezpieczeństwa oraz nie wzmacniają ochrony mienia, wprowadzają natomiast osoby poddane monitoringowi w błąd. Podobne stanowisko reprezentuje Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, który uznał, że „atrapy kamer z jednej strony wprowadzają u potencjalnie monitorowanych poczucie ingerencji w sferę prywatności, a z drugiej mylne poczucie zwiększonego bezpieczeństwa”.

Uważamy, że ministerstwa powinny zasadniczo ograniczyć możliwość stosowania kamer w szkołach. Zdajemy sobie jednak sprawę z nikłej szansy na realizację tego postulatu, dlatego liczymy chociaż na inne zmiany, m.in. realne zabezpieczenie intymności uczniów korzystających z toalet czy przebieralni, zwiększenie roli innych niż dyrektorzy uczestników życia szkolnego w zakresie podejmowania decyzji o monitoringu wizyjnym oraz zakaz wprowadzania atrap.

Wojciech Klicki

Polecamy:

Stanowisko Fundacji Panoptykon w sprawie regulacji kamer w szkołach

Regulacje dotyczące monitoringu w szkołach są elementem projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z zapewnieniem stosowania rozporządzenia 2016/679 (RODO) – znajdują się na stronach 347–349 projektu.

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.