Terapeuta Edward Snowden

Artykuł
24.04.2014
3 min. czytania
Tekst

W czerwcu 2013 r. Edward Snowden ujawnił informacje o skali inwigilacji elektronicznej prowadzonej w USA przez Narodową Agencję Bezpieczeństwa (NSA). Oświadczył, że zrobił to, gdyż nie chciał żyć w świecie, w którym nie ma prywatności. Wąski krąg specjalistów zajmujących się Internetem i komunikacją domyślał się istnienia programów szpiegujących takich jak PRISM. Jednak dopiero Snowden dostarczył twardych dowodów, że Internet jako przestrzeń, w której możemy być wolni, bezpieczni i anonimowi, to iluzja. Informacje ujawnione przez Snowdena z dnia na dzień pozbawiły nas pewnej strefy komfortu i postawiły przed trudnymi pytaniami. Kto powinien stać na straży naszej prywatności w Internecie? Czy można masowo chronić bezpieczeństwo obywateli i jednocześnie szanować ich prywatność? Nagle sieć zaczęła wymagać od nas nowych umiejętności. Jeśli chcesz być w Internecie bezpiecznym, musisz zrezygnować z wygodnych rozwiązań, które znasz, i zacząć szyfrować maile. Nic dziwnego, że autor tej terapii szokowej nie został bohaterem mas. Wachlarz inwektyw i oskarżeń, których obiektem stał się Snowden, rozrósł się jeszcze bardziej po jego ostatnim wystąpieniu na konferencji Putina. W tym kontekście warto docenić książkę Luke’a Hardinga „The Snowden Files”, która niedawno ukazała się na polskim rynku pod tytułem „Polowanie na Snowdena”.

Harding napisał książkę, w której starał się przede wszystkim zebrać i uporządkować fakty. Unika ocen, emocjonalnych reakcji i stawiania tez tam, gdzie brakuje mu wiedzy. Dziennikarz próbuje zrozumieć, jak to się stało, że Edward Snowden, którego opisuje jako bladego, nerwowego, niedorzecznie młodego mężczyznę, wywołał międzynarodowy skandal. Harding skrupulatnie analizuje ewolucję poglądów sygnalisty, a zapisy wpisów Snowdena pod nickiem TheTrueHOOHA na internetowym forum stanowią prawdziwy smaczek tej książki – podobnie jak opis reakcji Glenna Greenwalda i Laury Poitras na widok swojego tajemniczego informatora. „Prawie zemdlałam, gdy zobaczyłam, jak młodo wyglądał. Potrzebowałam 24 godzin, by przestawić mózg” – wspomina Poitras.

Harding w „Polowaniu na Snowdena” podąża śladem nie tylko głównego bohatera. Uważnie rozgląda się dookoła i obserwuje osoby, które mu towarzyszą. Zwraca uwagę na to, co mówią zarówno zwolennicy Snowdena, jak i jego krytycy. W książce znajdziemy informacje dotyczące Glenna Greenwalda oraz mniej medialnych, choć równie ważnych postaci afery Snowdena, takich jak Laura Poitras i Sarah Harrisson. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że – powściągliwy w ocenie Snowdena – Harding tworzy bardzo krytyczny obraz Assange’a, a konsekwencja, z jaką nazywa 32-letnią prawniczkę Sarah Harrison „młodą współpracowniczką WikiLeaks” jest po prostu irytująca.

Za kilka miesięcy skończy się roczny azyl przyznany przez władze Rosji Snowdenowi. Co dalej? Czy Edward Snowden powinien dostać azyl w którymś z europejskich krajów? Książka Hardinga nie ma ambicji odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno jest jednak lekturą obowiązkową dla tych, którzy, komentując działania Snowdena, rzucają określeniami typu „rosyjska marionetka”. Edward Snowden nie jest bohaterem bez skazy, ale nazywanie go „rosyjskim szpiegiem” jest pewną nieuczciwością. Jego paszport został unieważniony, a żadne państwo oprócz Rosji nie przyznało mu azylu – hipokryzją jest oczekiwanie od kogoś nienagannej postawy z pozycji obojętnych i biernych obserwatorów dramatu. Poza tym nie zapominajmy, że w tej aferze Snowden pełni jedynie rolę posłańca. To nie on pozbawił nas prywatności. Nazwanie zdrajcą sygnalisty i zamknięcie go w ciemnej celi, jak chcą niektórzy, nie sprawi, że w Internecie znów staniemy się wolni i bezpieczni.

Karolina Szczepaniak

Polecamy:

Luke Harding, The Snowden Files, Vintage Books/The Guardian, 2014 (wydanie polskie: „Polowanie na Snowdena”, Wielka Litera 2014)

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.