Pięć tez Fundacji Panoptykon przeciwko filtrowaniu i blokowaniu sieci

Artykuł
10.01.2011
4 min. czytania
Tekst

Dlaczego blokowanie Internetu nie jest dobrym narzędziem w walce z pornografią dziecięcą?

1. Blokowanie stron nie działa, tj. nie ogranicza dostępu do pornografii dziecięcej

Jest wiele dowodów i argumentów za tym, że samo zablokowanie dostępu do strony internetowej nie służy zablokowaniu dostępu do niepożądanych treści, przede wszystkim:

  • Zablokowane strony nie znikają z sieci. Niedozwolona treść wciąż "wisi" na serwerze, a blokowanie tylko nieznacznie utrudnia do niej dostęp (vide kolejny punkt).
  • Ominięcie infrastruktury blokującej jest niezwykle proste i każdy użytkownik Internetu może tę „sztukę” opanować w kilka minut. Obecnie wystarczy kliknięcie na odpowiedni link, np. www.proxyforall.com czy www.zend2.com.
  • Z czasem stanie się to tylko łatwiejsze, tym bardziej, że rząd USA właśnie ogłosił, że przeznacza 8 mln dolarów w swoim budżecie na „rozwój i wsparcie technologii omijania blokad internetowych”.
  • Blokowane strony są natychmiast przenoszone na inne serwery, co skutkuje kosztowną zabawą w kotka i myszkę. W dokumencie z 2007 w sprawie oceny skuteczności sposobów walki z terroryzmem sama Komisja Europejska odradzała blokowanie stron ze względu na zbyt dużą techniczną łatwość ich przenoszenia z miejsca na miejsce. Kanadyjska gorąca linia ds. wykorzystywania dzieci zarejestrowała przenoszenie tylko jednej strony 121 razy w ciągu 48 godzin.

2. Niedozwolone treści, takie jak pornografia dziecięca, można skutecznie usuwać – a zatem nie trzeba ich blokować!

Jak pokazują dane z różnych wyciekających list blokowanych stron na świecie, większość stron internetowych dostarczających pornografię dziecięcą znajduje się w Europie Zachodniej (gł. Belgia i Niemcy). Pozostałe lokalizacje to USA, Rosja i Ukraina. Ze wszystkimi tymi państwami Unia Europejska ma podpisane umowy międzynarodowe i może żądać usuwania nielegalnych treści w trybie współpracy policyjnej lub sądowej.

Co więcej, według ostatnich danych, udostępnionych przez amerykańskie Narodowe Centrum Zaginionych i Wykorzystywanych Dzieci, stosowana w USA procedura usuwania treści, które zostały zgłoszone jako naruszające prawo ma 100% skuteczności.

Z drugiej strony, sponsorowana przez Komisję Europejską gorąca linia w Wielkiej Brytanii donosi o znaczącym wzroście ilości stron, których de facto nie da się skutecznie zablokować. Znajdują się one zazwyczaj na komputerach zwykłych użytkowników Internetu, nieświadomych tego, że ktoś się do nich włamał i wykorzystał do „hostingu” nielegalnych treści. Ci użytkownicy są natomiast skłonni usuwać nielegalne treści natychmiast, jak tylko zostaną powiadomieni o ich istnieniu.

3. Blokowanie jest przeciwskuteczne w walce z przestępczością seksualną wobec dzieci, ponieważ często zastępuje ściganie sprawców, a do tego służy jako mechanizm ich wczesnego ostrzegania

Doświadczenia z krajów już stosujących blokowanie pokazują, że nie jest ono używane jako część kompleksowej strategii walki z seksualnym wykorzystywaniem dzieci, ale jako łatwe panaceum zastępujące trudniejsze działania. Np. duńska policja podczas przesłuchania w Niemieckim Parlamencie potwierdziła, że zaprzestała nawet przekazywania informacji o nielegalnych stronach organom ścigania innych państw i ograniczyła się tylko do ich blokowania u siebie. Unia Europejska potrzebuje inwestycji w skuteczną współpracę policyjną i sądową, a nie w kosztowną ale nieskuteczną infrastrukturę blokującą.

Blokowanie działa ponadto jak system wczesnego ostrzegania przestępców. Tekst dyrektywy, w formie przyjętej przez Radę Unii Europejskiej, wymaga informowania przestępców ("dostarczycieli treści") o rozpoczęciu blokowania ich stron. Dzięki temu mechanizmowi sprawcy mogą na bieżąco monitorować, czy organy ścigania już się nimi zainteresowały i czy powinni przenieść swoją działalność w inne miejsce.

4. Blokowanie nie tylko nie działa i bywa szkodliwe w walce z przestępczością, ale ma także szkodliwe „skutki uboczne”:

  • Odwraca uwagę od realnego problemu, którym jest istnienie pornografii dziecięcej w sieci (zablokowane strony wcale nie znikają!).
  • Jest oparte na założeniu, że organy ścigania nie podołają międzynarodowej współpracy, jakiej wymaga usuwanie treści, ściganie sprawców i identyfikowanie ofiar.
  • Daje organom ścigania i politykom fałszywe poczucie „spełnionego obowiązku”, podczas gdy problem nie zostaje rozwiązany.
  • Pochłania środki finansowe, które można by wykorzystać do usprawnienia współpracy policyjnej i sądowej, szkolenia policjantów czy pracy edukacyjnej z potencjalnymi ofiarami.
  • Jest „studnią bez dna” ponieważ wobec trwającego „wyścigu zbrojeń” organów ścigania ze światem przestępczym wymaga ciągłych dostosowań, innowacji i rozbudowy o nowe funkcjonalności.
  • Przerzuca problem (obowiązek blokowania stron) na barki dostawców Internetu, którzy mogą go jedynie trochę ukryć, ale nie mogą rozwiązać.

5. Blokowanie jednego typu treści stwarza realne ryzyko objęcia cenzurą innego typu treści – zależnie od koniunktury politycznej

Stworzenie infrastruktury blokującej wraz z upływem czasu nieuchronnie doprowadzi do rozszerzania zakresu blokowanych treści – skoro istnieje już odpowiednia infrastruktura, kolejne instytucje państwowe będą chciały z niej korzystać do własnych celów.

Proces ten obserwujemy już dziś w Europie. Kraje najbardziej popierające blokowanie w Radzie Unii Europejskiej to te kraje, które już zdążyły rozszerzyć swoje systemy blokowania na inne treści, takie jak nielegalnie kopiowane filmy, oprogramowanie i muzykę, czy nielicencjonowane serwisy hazardowe.

Opracowanie: Katarzyna Szymielewicz

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.